Od wczasów w górach minęły już dwa
tygodnie. Zaczynałam tęsknić za swobodnym seksem, nie skrępowanym obecnością
dzieci. Nawet nie za towarzystwem, ale właśnie za swobodą. W pracy mieliśmy
kilka zleceń, ale bez goniących terminów i stresu. Wtedy zadzwonił Seba. Ze
zleceniem dla naszego biura projektów. Wymyślił sobie, że jego firma, dotąd
zajmująca się produkcją jakichś małych plastikowych części, teraz się rozwinie.
Miał pomysł. Potrzebował do tego reklamy, ulotek, banerów i strony
internetowej. Tym się zajmujemy. Ale zastrzegł naszemu szefowi, że chce
pracować z nami, bo „nas już zna”.
Przez dwa tygodnie ustalaliśmy
wszystko na odległość, ale potem musieliśmy tam pojechać. Zebraliśmy się dosyć
szybko, zwłaszcza, że był lipiec, było ciepło i nie musieliśmy pakować wielu
rzeczy. Tylko spakowaliśmy wszystkie nasze zabawki i ja zabrałam masę bielizny
erotycznej, bo jechaliśmy na specjalne zaproszenie. Mieliśmy mieszkać
prywatnie, u Seby i Marty. Podniecenie narastało we mnie z każdym dniem coraz
bardziej.
Jazda własnym samochodem, to zawsze jest
okazja do przygody. Przy drodze, po zjechaniu z autostrady, mijaliśmy liczne
leśne parkingi, które kusiły cieniem, ławeczkami, ciszą. Zjechaliśmy w końcu na
jeden, taki bardziej odludny, w głębi lasu. Postawiliśmy samochód za krzakami i
pozwoliliśmy dać się porwać długo odwlekanej namiętności. Zwykle jeżdżę w
spódnicach, aby móc się szybko ubrać lub rozebrać. Tym razem się rozebrałam.
Zdjęłam majtki dosłownie w chwili, kiedy Krystian zjeżdżał na pobocze.
Rozejrzeliśmy się jeszcze po okolicy, ale moje podniecenie kazało mi złapać za
rozporek męża, kiedy tylko się do mnie zbliżył. Pociągnęłam go do samochodu i
uwolniłam kutasa. Jeszcze nie osiągnął pełnego wzwodu, ale wystarczył ruch
ręką, dotyk języka i był gotów do akcji. Położyłam się na tylnym siedzeniu i
rozłożyłam nogi. Wszedł we mnie trzymając nogi na żwirze, otaczającym samochód.
Otoczyłam udami jego biodra. Pieprzył mnie gwałtownie, ruszając całym
samochodem, a ja jęczałam i ruszałam biodrami, dążąc do ukojenia. Oboje
osiągnęliśmy szczyt dosyć szybko, głośno krzycząc. Odpoczęliśmy jeszcze chwilę,
a potem ruszyliśmy w dalszą drogę. Miło było czuć wilgoć spermy w pulsującej
cipce.
Dojechaliśmy pod wieczór. Ich dom
okazał się naprawdę duży. Ze dwa razy większy od naszego i z dużym ogrodem.
Seba powitał nas w progu, bo dzwoniliśmy do niego, dojeżdżając. Pocałował mnie
w policzek i złapał przy tym za tyłek, a z Krystianem wymienili uścisk dłoni.
Dopiero, kiedy weszliśmy z bagażami, które zostawiliśmy przy schodach,
poznaliśmy Martę. Była bardzo ładną, okrągłą, ale zgrabną, blondyneczką. Była
mojego wzrostu, ale biust miała dużo większy. Niestety, ubrana była w białą
bluzeczkę, zapiętą pod samą szyję i workowatą spódnicę. Płaskie buty nie
dodawały jej gracji. Żartowaliśmy i staraliśmy się ją rozśmieszyć przez całą
kolację, aż do czasu, kiedy pora była pójść spać. Seba zaoferował się pokazać
nam pokój, a Marta została sprzątnąć ze stołu. 
„Wasz pokój przylega do naszej
sypialni.” – powiedział i zerknął, czy Marta nie słyszy – „Specjalnie teraz
zacząłem remont pokoi gościnnych, bo chciałem, żebyście spali blisko. Przez
ścianę wszystko słychać, a ja chcę, żeby Marta słyszała jak się kochacie. Może
to ją rozbudzi.”
Pocałował mnie w usta na dobranoc, a ja miałam ochotę zaprosić go od razu na wspólną zabawę. Wspomnienia jego kutasa w cipce, dodatkowo mnie pobudzały. Byłam szczęśliwa na myśl o braku konieczności wyciszania się podczas seksu. Lubiłam być głośno. W pokoju było wielkie, podwójne łózko. Wykonana z metalu rama wskazywała na to, że jest solidne. Zagłówek i w nogach miały metalowe rurki, które może były ozdobne, ale nam skojarzyły się od razu z przeznaczeniem do naszych zabaw. Po prysznicu w łazience, która była niedaleko w korytarzu, i rozpakowaniu części rzeczy, Krystian zaczął mnie zaczepiać. Nie byłam mu dłużna. Przekomarzaliśmy się, jak wykorzystamy nasz pobyt tutaj. Jego pieszczoty były coraz bardziej intensywne, aż wylądowałam w łóżku na wznak, z rozłożonymi nogami i całkowicie otwarta na jego język, palce i członek. Najpierw pieścił mnie delikatnie, całując piersi, brzuch i cipkę, a potem wszedł kutasem we mnie, trzymając mi nogi wysoko. Pieprzyliśmy się na całego, zapominając o ciszy, hamowaniu się i parze za ścianą. Moje krzyki podczas orgazmu i tak słyszane były z pewnością w całym domu.
Rankiem drugiego dnia wstaliśmy po
tym, jak obudził nas ruch naszych gospodarzy na korytarzu. Sypiam w krótkich,
jedwabnych lub satynowych koszulkach nocnych bez majtek i tak właśnie wyszłam
do łazienki. Seba właśnie wychodził na schody. Stanął jak wryty, obejrzał się
na dół i zawrócił. Kiedy przycisnął do mnie swoje wielkie ciało, wyczułam jego
wzwód w spodniach. 
Pocałował mnie i wymruczał prosto w
moje usta – „Dzień dobry. Czy możesz tak zejść na śniadanie?” 
Nie miałam zamiaru, ale jak gospodarz
tak ładnie prosi. 
Powiedziałam – „Dobrze, ale w
szlafroku.” 
Westchnął cicho i stwierdził – „Jak
musisz.” 
W tym czasie jedna z jego rąk
zjechała na mój tyłek, a potem między pośladki i do cipki. Westchnęłam z
rozkoszą. Niestety, zawołała go Marta, więc trzeba było iść dalej.
Pocałowaliśmy się krótko i poszłam do łazienki, a on na dół. Krystian wkrótce
dołączył do mnie w łazience i podczas porannej toalety powiedziałam mu o
prośbie Seby. Pokazując mu, jak mokra zrobiłam się pod wpływem dotyku Seby,
doczekałam się bardzo przyjemnej pieszczoty językiem. 
Zaśmiał się cicho, wstał z kolan i
zapytał – „A majtki włożysz?” 
Och! Nie pomyślałam o tym, ale raczej
tak. Ta koszulka była taka krótka.
Okazało się, że niedzielne śniadanie
w wykonaniu Marty jest bardzo duże. Siedzieliśmy w strojach nocnych (ja w
szlafroku, który również mam jedwabny i bardzo krótki), a ona w pełnym
„rynsztunku”, jak poprzedniego dnia. Jej spojrzenia nic mi nie mówiły. Nie
widziałam ani zgorszenia, ani namysłu. Jak miałam jej zasugerować, że jej mąż
też by chciał coś takiego oglądać na niej? Piłam herbatę i, spoglądając na
facetów, podniecałam się możliwościami, jakie się otwierały.
Po śniadaniu i dokończeniu toalety
wszyscy wybraliśmy się na krótką wycieczkę po okolicy. Przed obiadem jeszcze
trochę odpoczywaliśmy na tarasie, opalając sią na słońcu. Powiedziałam wtedy
Marcie, że nie chcę się opalać w jakimkolwiek ubraniu, bo będę miała ślady jak
pojedziemy na plażę naturystów. Zbaczaliśmy w naszej rozmowie na tematy
związane z ciałem i seksem, ale w większości to były żarty i szybko się
kończyły. Zauważyłam przy tym wszystkim, że Marta kocha Sebę. Wręcz go ubóstwia.
Spijała każde słowo z jego ust, sama prawie się nie odzywając i była w niego
wpatrzona jak w obraz. Na poobiedni spacer poszliśmy tylko we dwójkę, bo
mieliśmy nadzieję, że Seba dogada się w tym czasie ze swoją żoną. Wędrowaliśmy
po lesie, coraz wyżej, aż, zmęczeni, zawróciliśmy. Nie zauważyliśmy, jak minął
czas. Okazało się, że Seba, znudzony pobytem w domu, zasnął przed telewizorem,
a Marta wyżywała się w kuchni, pichcąc coś na następny dzień. Podając
zmęczenie, jako wymówkę, poszliśmy do naszego pokoju. Tym razem kochaliśmy się
wolno, pieszcząc się długo wzajemnie. Przypominało to raczej masaż, a ja
uwielbiam dotyk ciała męża, lubię czuć pod palcami każdy mięsień i lubię, jak
on dotyka mnie w ten sposób.
Na drugi dzień wstaliśmy wcześnie.
Był to poniedziałek – pierwszy dzień pracy nad projektem. Po szybkim śniadaniu
obaj panowie pojechali do firmy, a ja zostałam z Martą w domu, aby dołączyć do
nich później. 
Sprzątałyśmy kuchnię i wtedy
zapytałam ją – „Czemu to robisz? Cały czas siedzisz w kuchni i gotujesz. Nie
masz rozrywek, hobby, pracy?”
Okazało się, że Marta jest
nauczycielką. Pracowała z dziećmi w klasach 1-3, ale od czerwca straciła pracę
i nie wie, co dalej robić. Gotuje, bo Seba lubi dobrze i dużo zjeść. W tym
momencie samo nasunęło mi się pytanie (które zadałam na głos), czy nie uważa,
że on lubi nie tylko zjeść, ale nie dostałam na to odpowiedzi. Popracowałam
chwilę przy laptopie, myślami w świecie różnych plastikowych rzeczy i zaczął mi
się klarować pewien pomysł. Postanowiłam go omówić w firmie z facetami, więc
zaczęłam się zbierać. Poszłam do kuchni, do Marty i zapytałam ją, czy jedzie ze
mną. Odmówiła, ale dała mi dla wszystkich jakieś ciastka. Popatrzyłam wtedy na
nią i zapytałam, czemu cały czas nosi takie bezkształtne ubrania. 
Powiedziałam – „Nie obraź się, jesteś
młoda, młodsza ode mnie o kilkanaście lat, więc dziwię się, że się tak
chowasz.”
Odparła – „Ty jesteś zgrabna,
szczupła, to możesz się tak ubierać” – wskazała na moją bawełnianą,
wydekoltowaną, dopasowaną sukienkę – „Nie to, co ja.”
Byłam w szoku. – „No co ty” –
rzuciłam – „Jesteś taka zgrabna. Czy wiesz jak ci zazdroszczę takich piersi,
albo talii?”
Idąc za ciosem rozkazałam – „zdejmij
to” – i zaczęłam jej rozpinać bluzkę. Broniła się trochę, ale ostatecznie
poddała mi się, bo nie zostawiłam jej wyboru. Wkrótce stała w swojej kuchni w
samych majtkach i staniku. 
Zachwyciłam się – „Boże, dziewczyno!
Jaka ty jesteś zgrabna. Biodra akurat, żeby oprzeć na nich dłonie, kiedy kciuk
i palec wskazujący obejmą talię. Idealne wymiary.”
Zaczerwieniła się i zaczęła sięgać po
bluzkę. 
„Poczekaj. Zdejmij stanik.” – Teraz
już całkiem zakryła się ramionami i zaczęła cofać. Twarz miała purpurową. 
„Marta, skończyłam ASP. Rzeźbiliśmy i
malowaliśmy wiele różnych aktów. Umiem rozpoznać piękno i proporcje ciała.”
Otworzyła szeroko oczy, ale opuściła
ręce. Wreszcie zdjęłam jej stanik i uwolniłam piersi. Były piękne. Uniosłam je
lekko, podstawiając pod każdą jedną dłoń, jakbym je ważyła.
„Ty nie musisz w ogóle nosić
stanika.” – stwierdziłam – „Są takie jędrne. Idealne.”
Westchnęłam cicho, bo nie ukrywam, że
zazdroszczę kobietom dużych piersi. Moje są takie małe. Chociaż mój mąż je
lubi, więc nie ma co żałować. Miałam ochotę ją tam pocałować, ale uznałam, że
to za szybko. Poprosiłam tylko – „Znajdź inne ubrania. Wyrzuć te worki. Seba
doceni, jak również w domu będziesz wyglądała kobieco, a nie tylko przy
większych wyjściach.”
Zgodziła się na przegląd swojej
garderoby. Obiecała, że po moim wyjściu naszykuje do wyrzucenia wszystkie luźne
spódnice i „babciowate” bluzki. Wyjaśniłam jej czego ma unikać, ale nie mogłam
z nią długo rozmawiać. Wiedziałam tylko, że następnego dnia musimy usiąść i
wybrać coś nowego dla niej do noszenia na co dzień po domu. Może powinnam z nią
pojechać do sklepu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz